Skinęłamłam się. To nie był lokaty, zielonooki znajomy którego poznałam zeszłego dnia. Przede mną stał wysoki, dobrze zbudowany chłopak. Miał
duże ciemno zielone oczy i czarną czuprynę. Pierwszy raz kolesia na oczy widzę.
Na kilometr czuć od niego, że jest nieźle ululany. Znów poczułam jego dłonie na
mojej tali, ale tym razem podążały w dół. Przyciągnął mnie do siebie.
Próbowałam się wyrwać. Niestety na marne. Był zbyt silny. Zamknęłam oczy, nadal
próbowałam odpychać się od niego. Nachylił się do mojego ucha i coś szeptał,
ale nie zdołałam zrozumieć co. Plątał mu się język i jeszcze ten hałas. Zaczął
całować mnie od ramienia, przez szyję, aż do linii mojej szczęki. Zacisnęłam
mocniej oczy. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Poluźnił uścisk i już
nie obejmował mnie. Otworzyłam oczy. Chłopak leżał na ziemi. Poczułam czyjąś
rękę obejmującą mój nadgarstek. Miał kaptur i czarne okulary. Pociągnął mnie za
rękę i wyprowadził na tyły klubu. Zatrzymał się i obrócił mnie tak, abym stała
twarzą do niego. Przyglądałam się mu. Spuścił głowę w dół, ściągną okulary i
kaptur. Dźwignął głowę i spojrzał na mnie swoimi pięknymi, błękitnymi oczętami.
- Boże Niall! Po co ci te cholerne okulary i kaptur!? - uniosłam na
niewielką wysokość ręce - Wystraszyłam się. - powiedziałam ściszonym głosem -
Ale bardzo ci dziękuję
Położyłam dłonie na jego ramionach, nachyliłam się, dałam mu
całusa w policzek i wróciłam do pozycji w której stałam przed nim.
- Ym... powinienem ratować cię dużo częściej. - poruszał zabawnie
brwiami, na co ja się szeroko uśmiechnęłam - Choć - ruszył w przeciwną stronę -
Idziesz? - na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Gdzie? - stałam i dalej patrzyłam jak się oddala. - Ej czekaj!
Już idę! - zatrzymał się. Doszłam do niego i ruszyliśmy równym krokiem przed
siebie. - To... gdzie idziemy?
- Pójdziemy się przejść - uśmiechnął się do mnie.
Dobra spacer może dobrze mi zrobi. Odwzajemniłam uśmiech. Kiedy zawiał wiatr na moim ciele pojawiła się tak zwana gęsia skórka. Chyba zauważył, że mi zimno. Ściągnął swoją
bluzę i założył mi ją na ramiona. Kroczyliśmy chodnikiem. Yhh... nogi mnie bolą
od tych szpilek! Zaraz chyba je ściągne i przejde resztę drogi do... właśnie gdzie? Chyba idziemy do parku. Szliśmy ok. 15 minut. Tak. Miałam
rację, szliśmy do parku. Sama bałabym się iść przez park kiedy jest ciemno. No,
ale mam towarzysza. Nie było tak znowu strasznie zimno. Tylko ten głupi wiatr.
Znowu nie był nie wiadomo jaki, ale jednak był, a ja miałam krótką sukienkę.
Przez ten cały czas rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Siadłam na pobliskiej
ławce. Ściągnęłam buty i położyłam je koło ławki. Siedzieliśmy i
rozmawialiśmy patrząc sobie w oczy. Ma takie przepiękne oczy. Cały jest taki.
Jest najprzystojniejszym facetem jakiego dotąd widziałam. Robiło się coraz
zimniej. Więc zaproponowałam powrót. Oj zapomniałam o Camille. Przecież
zostawiłam ją w klubie. A tam poradzi sobie. Wyciągnęłam telefon z torebki,
odblokowałam ekran. Zobaczyłam dwa nieodebrane połączenia od Harry'ego i sms'a
od przyjaciółki.
" Ej! Gdzie ty jesteś? Poszłaś do domu? Ja jeszcze jestem w
klubie.
ZADZWOŃ DO MNIE! Camille xx. "
Ojej. Chyba mnie szukała. Oj tam. Nacisnęłam przycisk
"Odpowiedz" i napisałam do niej.
" Spoko. Za niedługo tam przyjdę. Nie ruszaj się stamtąd.
O a widziałaś może Harry'ego? Melanie xx. "
Długo nie czekałam na odpowiedź.
" Dobrze mamusiu :) Tak siedzę razem z nimi.
Szybko! Camille xx. "
Zaśmiałam się pod nosem tak aby Niall tego nie usłyszał. Nie
odpisywałam już. Zablokowałam telefon i wrzuciłam go z powrotem do torebki,
gdzie wcześniej zajmował miejsce. Ruszyliśmy dalej w stronę klubu. Droga nam
trochę zajmie. Kroczyliśmy z nogi na nogę. Nasze dłonie dotknęły się.
Zatrzymaliśmy się. Popatrzyliśmy sobie w oczy. Nie. Już nie mogę. Złapałam się
jego ramion, tak jak zrobiłam to wcześniej i pocałowałam go. Na początku był
chyba zdziwiony moim nagłym gestem, ale po chwili oddał pocałunek. Yhh... on
jest cudowny i jeszcze świetnie całuje. Spuściłam głowę, tym samym odłączając
nasze usta.
- Przepraszam - powiedziałam
Usłyszałam tylko cichy chichot. Dwoma palcami złapał mnie za brodę
uniósł ją do góry tak, abym spojrzała mu prosto w oczy. Zdążyłam tylko zobaczyć
jego piękny uśmiech, bo zaraz złączył ponownie nasze usta w długim i namiętnym
pocałunku. Ta chwila mogłaby dla mnie trwać wiecznie. Gdy tylko pocałunek się
skończył znów napotkałam jego błękitne oczy.
- Nie musisz przepraszać. - uśmiechnął się - chciałem to zrobić
jak staliśmy za klubem. - przegryzłam dolną wargę - jest już zimno. Choć
wracamy
Głową wskazał kierunek w którym powinniśmy się udać. Skinęłam
głową. Odwróciliśmy się i ruszyliśmy w stronę klubu. Złapałam go za rękę i
splotłam nasze palce. Szliśmy tak jak wcześniej. Czyli całą drogę przegadaliśmy
ze sobą. Tym razem postanowiliśmy wejść głównym wejściem. W sali próbowałam
znaleźć wzrokiem moją przyjaciółkę z którą tak właściwie tu naprawdę przyszłam.
Mój towarzysz poszedł do toalety. Dalej poszukiwałam jej wzrokiem. Jest!
Podeszłam do stolika w którym siedziała ona i czterech poznanych już wczoraj
chłopaków. Camille założyła ręce na klatce piersiowej i uniosła jedną brew do
góry. Czekała na wyjaśnienia. Powiedziałam, że poszłam się przejść, bo się źle
czułam. No co kurde miałam jej powiedzieć? A wiesz Cami, jakiś koleś się do
mnie dobierał, nagle nie wiadomo skąd zjawił się Niall, uderzył go, pociągnął i
wyprowadził z klubu. Później poszliśmy do parku, przez całą drogę gadaliśmy,
gdy już wracaliśmy pocałowaliśmy się i było cudownie? Nie. To znaczy na pewno
jej to powiem, ale nie teraz. Nie przy chłopakach. Nie chciała mi uwierzyć.
Popatrzyłam na nią wzrokiem "opowiem ci później" na co się
uśmiechnęła i była już szczęśliwa. Odwzajemniłam gest i usiadłam koło niej.
Dostałam drinka. Upiłam może jeden, dwa łyki i przyszedł ten o pięknych
oczętach. Usiadł naprzeciwko mnie. Co chwilę wymienialiśmy się uśmiechami i
spojrzeniami rzecz jasna. Dwa, trzy drinki i miałam dość.
- Dobra to ja już chyba pójdę.- powiedziałam wstając - Idziesz? -
tym razem zwróciłam się do przyjaciółki. Ona pokiwała przecząco głową. - No to
idę sama - wzruszyłam ramionami.
Postawiłam nogę by wykonać krok do przodu lecz się zachwiałam. Nie
upadłam ktoś mnie złapał. Ten ktoś to był Niall - mój wybawiciel - pomyślałam.
Uśmiechnęłam się.
- Lepiej ją odprowadzę. - zwrócił się do znajomych. - nie powinna
iść sama. - uśmiechnął się do mnie.
- Okej no to pa. -powiedziała dziewczyna
- Pa - odpowiedziała reszta chórem.
Chłopak złapał mnie w talii co mi się nawet spodobało. Przeciskaliśmy
się przez tłum spoconych, pijanych tańczących ludzi. Wreszcie się wydostaliśmy
z tego śmierdzącego miejsca. Niall kazał mi ściągnąć szpilki i tak też
zrobiłam. Podjechała taksówka. Wziął mnie na ręce i wsadził do pojazdu. Tu
urwał mi się już film.
***
Obudziłam się w moim łóżku z wielkim bólem głowy. Kacyk. Byłam przebrana w piżame. Pff... za moją piżame służyła mi duża koszulka taty. Rozejrzałam się po pokoju i zauważyłam, że moje ciuchy z wczoraj były rozłożone na małej kanapie w moim pokoju. Nie tylko była tam sukienka, ale też bluza niebieskookiego. Na samą myśl o nim przeszły mnie przyjemne ciarki i poczułam...motylki w brzuchu? Uśmiechnęłam się do siebie. Drzwi do pokoju otworzyły się, a zza nich wychylił się... mój brat? Troy? Nie miał być czasami w domu dopiero za tydzień? Miał na sobie spodnie od piżamy.
- A ty czasami nie miałeś być z Rayan'em i jego rodzicami? - Podniosłam jedną brew do góry. - Byłeś wczoraj w nocy w domu?
- Też cię miło widzieć - zaśmiałam się - miałem być, ale jego rodzicom coś wypadło i nie pojechaliśmy. Tak byłem. Byłaś tak troszeczkę pijana.
- Tak. - poprawiłam się na łóżku - Miałam bardzo udany wieczór - przegryzłam dolną wargę i kątem oka na czarną bluze z kapturem leżącą na kanapie. - bardzo -powiedziałam cicho tak, aby tego nie usłyszał. - ej, a opowiedziałbyś mi co się działo jak przyszłam do domu? - powiedziałam zakłopotana.
Zaśmiał się i skinął głową na znak, że się zgadza.
- Oglądałem telewizor, gdy ktoś zadzwonił do drzwi. Otworzyłem i zobaczyłem chłopaka z tobą na rękach, zamieniliśmy pare zdań w których mi wszystko wyjaśnił. Powiedziałem gdzie masz pokój, zaprowadził cię tam i na to wygląda, że cię przebrał - ostatnie słowo wypowiedział przez śmiech. - zaproponowałem mu, żeby został na noc, bo było już późno. - uśmiechnął się. - ale powiedział, że musi iść. Ale kazał mi przekazać ci żebyś sprawdziła bluzę. Okej pójdę zrobić nam śniadanie. - wyszedł z pokoju.
Skinęłam głową. Zerwałam się z łóżka i zgarnęłam bluzę. Przeszukałam kieszenie i znalazłam małą karteczkę, wzięłam ją i przeczytałam po cichu.
"Starałem się nie patrzeć jak cię przebierałem. Ale strasznie mnie kusiło. Wczoraj było cudownie. Mam nadzieję, że kiedyś to powtórzymy. Chciałem u ciebie zostać, ale chłopaki zaczęli by coś podejrzewać. Przyjde dziś do ciebie o 18. Wypożyczę jakieś filmy. Koniecznie zrób popcorn!
Niall xx. "
Na drugiej stronie był zapisany jego numer telefonu. Uśmiechnęłam się i odłożyłam karteczkę na biurko. Poszłam do łazienki. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Uwielbiam kiedy ciepłe strumyki wody spływają po moim ciele. Po około 10 minutach wyszłam spod prysznica, wzięłam miękki biały ręcznik i dokładnie wytarłam nim mokre ciało. Ubrałam na siebie krótką, kwiecistą, materiałową spódnice do tego dobrze dopasowaną, białą bluzkę na ramiączka. Włosy spięłam w niechlujnego koka. Zrobiłam lekki makijaż i byłam gotowa do zejścia na dół do braciszka, który gotuje śniadanie. Ymm... jestem bardzo głodna. No więc przejrzałam się w lustrze umieszczonym na drzwiach do mojej garderoby. Poczułam jakiś cudowny zapach. On robi naleśniki! Wybiegłam z pokoju. Prawie zabiłabym się na schodach. Wpadłam do kuchni, Troy właśnie nakładał naleśniki na talerz i polewał je polewą czekoladową. Usiadłam na krześle. Wzięłam widelec i zaczęłam jeść. Podsunął mi talerz pod nos to co mniałam zrobić? Patrzeć się albo wyrzucić? Nie. Sięgnęłam jeszcze do szafki za mną i wyciągnęłam tabletkę na ból głowy. Yhh... ten ból jest okropny, ale na pocieszenie mam pyszne naleśniki. Wrzuciłam lek do ust i popiłam moim ulubionym sokiem pomarańczowym z jedną kostką lodu. Zamieniłam pare zdań z braciszkiem.
- Zaraz ide do Camille, muszę z nią pogadać. Byłabym ci bardzo wdzięczna, gdybyś dzisiaj spał na przykład u Rayan'a. Proszę cię. - zrobiłam minę szczeniaczka.
- Okej. Babskie piżama party? - zapytał najwidoczniej z rozbawieniem. - No dobra i tak miał robić "impreze"urodzinową jutro. Więc pójde dzisiaj. - posłał mi szczery uśmiech.
- Jesteś kochany - powiedziałam wstając od stołu po skoczonym posiłku. Skoczyłam jeszcze na górę do mojej łaźenki umyć szybko zęby. Po skończonej czynności wyszłam z pomieszczenia do pokoju. Złapałam torebkę, wsadziłam do niej klucze, telefon i karteczkę położoną wcześniej przeze mnie na biurku. Musiałam mieć jakiś dowód. Na pewno by mi nie uwierzyła, choć jesteśmy przyjaciółkami odkąd skończyłyśmy 5 lat. Ale cóż. Założyłam jeszcze mały wisiorek w kształcie serduszka, który dostałam od mamy jak byłam mała i poszłam w kierunku schodów. Troy oglądał telewizje. Rzuciłam tylko któtkie "pa" i opóściłam progi naszego domu. Nie minęło pare sekund, a już pukałam do drzwi mojej przyjaciółki. Otworzyła mi jej rodzicielka. Na powitanie szeroko się uśmiechnęła i gestem ręki zaprosiła mnie do przytulnego mieszkania.
- Dzień dobry pani. Jest Camille?
- Kochanie ona jeszcze śpi, ale idź ją obudź. Pora żeby wstała już jest 10.30 chyba wystarczy wylegiwania
się. - jej mama jest taka miła.
Skinęłam głową. Zawsze, mówiła do mnie kochanie, słoneczko czy skarbie. To takie urocze. Ruszyłam w stronę schodów ba piętro, gdzie znajduje się pokój tego lenia. Po cichu otworzyłam drzwi i weszłam do pokuju. Podeszłam do niej i tak jak w tej bajce "Shrek" złapałam ją za ramiona i potrząsałam nią. Ta natychmiat otworzyła oczy i zaczeła przeklinać. Głowę zarzuciłam do tyłu i zaczełam się śmiać. Uderzyła mnie w ramie. Pomasowałam "bolące" miejsce.
- Wyjdź stąd! Chce spać! - Powiedziała opadając na poduszkę.
- No okej. Jeżeli nie chcesz wiedzieć co się wczoraj działo to pa! - Powiedziałam otwierając drzwi.
- Opowiadaj! - krzyknęła siadając po turecku na łóżku i poklepała miejsce koło siebie, bym usiadła.
Jak ona to robi, że w jednej sekundzie jest na mnie zła i śpiąca, a w drugiej ciekawska i rozbudzona? Czy to normalne? Nie wydaje mi się. Usiadłam na wyznaczone miejsce i wszystko z najmniejszymi szczegółami jej opowiedziałam.
- Hahaha - zmrużyła oczy - Żartujesz ze mnie.
- Nie. - wyciągnęłam karteczkę i podałam jej. Czytała widocznie z rozbawieniem - czy wydaje ci się, że żartuje? - podniosłam jedną brew do góry.
- O matko! całowałaś się z nim i cię rozbierał! - wykrzyczała na całe gardło. Głośniej się nie dało?! - i co? co zamierzacie dzisiaj robić? - poruszała zabawnie brwiami. Teraz to ja ją walnęłam tylko, że w tył głowy. - Ałć?! - złapała się za głowę.
- A jak myślisz. Będziemy oglądać film. - ostatnie słowa powiedziałam powoli i wyraźnie. - A co się wczoraj działo pod moją nieobecność?
- A wiesz rozmawialiśmy, śmialiśmy się, piliśmy i tańczyliśmy. Harry cały czas zastanawiał się gdzie jesteś i rozglądał się za tobą. Widać, że mu się podobasz. - Nabrała powietrza. - Ej! ciekawe jak zareaguje, gdy się dowie, że ty i Niall no wiesz... - uniosłam brwi - jesteście razem.
- Niedorozwinięty człeku! my nie jesteśmy razem! - podniosłam głos. - Debil - powiedziałam cicho. Żeby nie słyszała. Nagle poczułam poduszkę na mojej twarzy.
- To za debila, a to... - dostałam znów - za niedorozwiniętom!
No dobra może i mi się należało. Zamieniłyśmy jeszcze kilka zdań i zeszłyśmy na dół do kuchni. Jej mama już wyszła do pracy. Pracuje jako fryzjerka. Cami zrobiła bardzo trude do zrobienia śniadanie. Musiała aż podgrzać mleko w mikrofalówce i nasypać do miski płatków. Wow! najlepsza kucharka świata. Ja napiłam się soku. Gdy tylko skończyła swój posiłek, wsadziła naczynia do zmywarki i pobiegła na górę przebrać się. Podeszłam do urządzenia "produkującego" lód, wzięłam dwie kostki zsmrożonej wody i wrzuciłam je do mojego napoju. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. Była 13.45. Biorąc ostatni łyk do pomieszczenia weszła dobrze znana mi dziewczyna, informując mnie o tym, że możemy iść do mnie. Zamknęła dom i po chwili siedziałyśmy u mnie na kanapie w salonie. Jak to dziewczyny cały czas plotkowałyśmy. Co chwilę musiałam iść do kuchni po coś do jedzenia. Była już chyba późna godzina, ale pomyślałam, że do jego przyjścia jeszcze dużo czasu. Włączyłyśmy 4fun.tv akurat leciały hity tygodnia. Trafiłyśmy na miejsce 4. Moim zdaniem to najlepszy kanał muzyczny. Na drugim miejscu wylądowała nasza ulubiona piosenka "Can We Dance" zespołu The Vamps. Wskoczyłyśmy na kanapkę, zaczęłyśmy skakać i śpiewać. Po skończonej piosence opadłyśmy zmęczone. Yhh... reklamy. W pokoju było duszno, wiec otworzyłam drzwi na taras. Niech trochę się wywietrzy. Rozmawiałyśmy chwilę i zabrzmiał dzwonek do drzwi. Popatrzyłam na zegarek - 18.06 - cholera! Jednak nie tak dużo czasu jak myślałam. Poprosiłam Camille, aby szybko to trochę ogarnęła. Ja "spokojnie" podeszłam do drzwi. Złapałam metalową klamke i nacisnęłam ją w dół. Pociągnęłam drewniane drzwi do siebie i ujrzałam szeroko uśmiechniętego blondyna. W rękach trzymał pare filmów, zapewne z wypożyczalni. Odwzajemniłam uśmiech.
---------
-----
Hej wam. Mamy 3 rozdział. Myślę, że przypadnie wam do gustu. Moim zdaniem jest dosyć długi. Zmęczyłam sie pisząc go :) Za niedługo powinien pojawić się nowy :D
Kurde kończą się ferie :( Trzymajcie się, paa <3
Mój twitter: @AloHA_HAHA_
Catty :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz