wtorek, 28 stycznia 2014

Rozdział 3

Skinęłamłam się. To nie był lokaty, zielonooki znajomy którego poznałam zeszłego dnia. Przede mną stał wysoki, dobrze zbudowany chłopak. Miał duże ciemno zielone oczy i czarną czuprynę. Pierwszy raz kolesia na oczy widzę. Na kilometr czuć od niego, że jest nieźle ululany. Znów poczułam jego dłonie na mojej tali, ale tym razem podążały w dół. Przyciągnął mnie do siebie. Próbowałam się wyrwać. Niestety na marne. Był zbyt silny. Zamknęłam oczy, nadal próbowałam odpychać się od niego. Nachylił się do mojego ucha i coś szeptał, ale nie zdołałam zrozumieć co. Plątał mu się język i jeszcze ten hałas. Zaczął całować mnie od ramienia, przez szyję, aż do linii mojej szczęki. Zacisnęłam mocniej oczy. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Poluźnił uścisk i już nie obejmował mnie. Otworzyłam oczy. Chłopak leżał na ziemi. Poczułam czyjąś rękę obejmującą mój nadgarstek. Miał kaptur i czarne okulary. Pociągnął mnie za rękę i wyprowadził na tyły klubu. Zatrzymał się i obrócił mnie tak, abym stała twarzą do niego. Przyglądałam się mu. Spuścił głowę w dół, ściągną okulary i kaptur. Dźwignął głowę i spojrzał na mnie swoimi pięknymi, błękitnymi oczętami.
- Boże Niall! Po co ci te cholerne okulary i kaptur!? - uniosłam na niewielką wysokość ręce - Wystraszyłam się. - powiedziałam ściszonym głosem - Ale bardzo ci dziękuję
Położyłam dłonie na jego ramionach, nachyliłam się, dałam mu całusa w policzek i wróciłam do pozycji w której stałam przed nim.
- Ym... powinienem ratować cię dużo częściej. - poruszał zabawnie brwiami, na co ja się szeroko uśmiechnęłam - Choć - ruszył w przeciwną stronę - Idziesz? - na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Gdzie? - stałam i dalej patrzyłam jak się oddala. - Ej czekaj! Już idę! - zatrzymał się. Doszłam do niego i ruszyliśmy równym krokiem przed siebie. - To... gdzie idziemy?
- Pójdziemy się przejść - uśmiechnął się do mnie.
Dobra spacer może dobrze mi zrobi. Odwzajemniłam uśmiech. Kiedy zawiał wiatr na moim ciele pojawiła się tak zwana gęsia skórka. Chyba zauważył, że mi zimno. Ściągnął swoją bluzę i założył mi ją na ramiona. Kroczyliśmy chodnikiem. Yhh... nogi mnie bolą od tych szpilek! Zaraz chyba je ściągne i przejde resztę drogi do... właśnie gdzie? Chyba idziemy do parku. Szliśmy ok. 15 minut. Tak. Miałam rację, szliśmy do parku. Sama bałabym się iść przez park kiedy jest ciemno. No, ale mam towarzysza. Nie było tak znowu strasznie zimno. Tylko ten głupi wiatr. Znowu nie był nie wiadomo jaki, ale jednak był, a ja miałam krótką sukienkę. Przez ten cały czas rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Siadłam na pobliskiej ławce. Ściągnęłam buty i położyłam je koło ławki. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy patrząc sobie w oczy. Ma takie przepiękne oczy. Cały jest taki. Jest najprzystojniejszym facetem jakiego dotąd widziałam. Robiło się coraz zimniej. Więc zaproponowałam powrót. Oj zapomniałam o Camille. Przecież zostawiłam ją w klubie. A tam poradzi sobie. Wyciągnęłam telefon z torebki, odblokowałam ekran. Zobaczyłam dwa nieodebrane połączenia od Harry'ego i sms'a od przyjaciółki.

" Ej! Gdzie ty jesteś? Poszłaś do domu? Ja jeszcze jestem w klubie.
ZADZWOŃ DO MNIE! Camille xx. "

Ojej. Chyba mnie szukała. Oj tam. Nacisnęłam przycisk "Odpowiedz" i napisałam do niej.

" Spoko. Za niedługo tam przyjdę. Nie ruszaj się stamtąd.
O a widziałaś może Harry'ego? Melanie xx. "

Długo nie czekałam na odpowiedź.

" Dobrze mamusiu :) Tak siedzę razem z nimi.
Szybko! Camille xx. "

Zaśmiałam się pod nosem tak aby Niall tego nie usłyszał. Nie odpisywałam już. Zablokowałam telefon i wrzuciłam go z powrotem do torebki, gdzie wcześniej zajmował miejsce. Ruszyliśmy dalej w stronę klubu. Droga nam trochę zajmie. Kroczyliśmy z nogi na nogę. Nasze dłonie dotknęły się. Zatrzymaliśmy się. Popatrzyliśmy sobie w oczy. Nie. Już nie mogę. Złapałam się jego ramion, tak jak zrobiłam to wcześniej i pocałowałam go. Na początku był chyba zdziwiony moim nagłym gestem, ale po chwili oddał pocałunek. Yhh... on jest cudowny i jeszcze świetnie całuje. Spuściłam głowę, tym samym odłączając nasze usta. 
- Przepraszam - powiedziałam
Usłyszałam tylko cichy chichot. Dwoma palcami złapał mnie za brodę uniósł ją do góry tak, abym spojrzała mu prosto w oczy. Zdążyłam tylko zobaczyć jego piękny uśmiech, bo zaraz złączył ponownie nasze usta w długim i namiętnym pocałunku. Ta chwila mogłaby dla mnie trwać wiecznie. Gdy tylko pocałunek się skończył znów napotkałam jego błękitne oczy.
- Nie musisz przepraszać. - uśmiechnął się - chciałem to zrobić jak staliśmy za klubem. - przegryzłam dolną wargę - jest już zimno. Choć wracamy 
Głową wskazał kierunek w którym powinniśmy się udać. Skinęłam głową. Odwróciliśmy się i ruszyliśmy w stronę klubu. Złapałam go za rękę i splotłam nasze palce. Szliśmy tak jak wcześniej. Czyli całą drogę przegadaliśmy ze sobą. Tym razem postanowiliśmy wejść głównym wejściem. W sali próbowałam znaleźć wzrokiem moją przyjaciółkę z którą tak właściwie tu naprawdę przyszłam. Mój towarzysz poszedł do toalety. Dalej poszukiwałam jej wzrokiem. Jest! Podeszłam do stolika w którym siedziała ona i czterech poznanych już wczoraj chłopaków. Camille założyła ręce na klatce piersiowej i uniosła jedną brew do góry. Czekała na wyjaśnienia. Powiedziałam, że poszłam się przejść, bo się źle czułam. No co kurde miałam jej powiedzieć? A wiesz Cami, jakiś koleś się do mnie dobierał, nagle nie wiadomo skąd zjawił się Niall, uderzył go, pociągnął i wyprowadził z klubu. Później poszliśmy do parku, przez całą drogę gadaliśmy, gdy już wracaliśmy pocałowaliśmy się i było cudownie? Nie. To znaczy na pewno jej to powiem, ale nie teraz. Nie przy chłopakach. Nie chciała mi uwierzyć. Popatrzyłam na nią wzrokiem "opowiem ci później" na co się uśmiechnęła i była już szczęśliwa. Odwzajemniłam gest i usiadłam koło niej. Dostałam drinka. Upiłam może jeden, dwa łyki i przyszedł ten o pięknych oczętach. Usiadł naprzeciwko mnie. Co chwilę wymienialiśmy się uśmiechami i spojrzeniami rzecz jasna. Dwa, trzy drinki i miałam dość.
- Dobra to ja już chyba pójdę.- powiedziałam wstając - Idziesz? - tym razem zwróciłam się do przyjaciółki. Ona pokiwała przecząco głową. - No to idę sama - wzruszyłam ramionami.
Postawiłam nogę by wykonać krok do przodu lecz się zachwiałam. Nie upadłam ktoś mnie złapał. Ten ktoś to był Niall - mój wybawiciel - pomyślałam. Uśmiechnęłam się.
- Lepiej ją odprowadzę. - zwrócił się do znajomych. - nie powinna iść sama. - uśmiechnął się do mnie.
- Okej no to pa. -powiedziała dziewczyna
- Pa - odpowiedziała reszta chórem.
Chłopak złapał mnie w talii co mi się nawet spodobało. Przeciskaliśmy się przez tłum spoconych, pijanych tańczących ludzi. Wreszcie się wydostaliśmy z tego śmierdzącego miejsca. Niall kazał mi ściągnąć szpilki i tak też zrobiłam. Podjechała taksówka. Wziął mnie na ręce i wsadził do pojazdu. Tu urwał mi się już film.

                                                                            ***


Obudziłam się w moim łóżku z wielkim bólem głowy. Kacyk. Byłam przebrana w piżame. Pff... za moją piżame służyła mi duża koszulka taty. Rozejrzałam się po pokoju i zauważyłam, że moje ciuchy z wczoraj były rozłożone na małej kanapie w moim pokoju. Nie tylko była tam sukienka, ale też bluza niebieskookiego. Na samą myśl o nim przeszły mnie przyjemne ciarki i poczułam...motylki w brzuchu? Uśmiechnęłam się do siebie. Drzwi do pokoju otworzyły się, a zza nich wychylił się... mój brat? Troy? Nie miał być czasami w domu dopiero za tydzień? Miał na sobie spodnie od piżamy.
- A ty czasami nie miałeś być z Rayan'em i jego rodzicami? - Podniosłam jedną brew do góry. - Byłeś wczoraj w nocy w domu?
- Też cię miło widzieć - zaśmiałam się - miałem być, ale jego rodzicom coś wypadło i nie pojechaliśmy. Tak byłem. Byłaś tak troszeczkę pijana.
- Tak. - poprawiłam się na łóżku - Miałam bardzo udany wieczór - przegryzłam dolną wargę i kątem oka na czarną bluze z kapturem leżącą na kanapie. - bardzo -powiedziałam cicho tak, aby tego nie usłyszał. - ej, a opowiedziałbyś mi co się działo jak przyszłam do domu? - powiedziałam zakłopotana.
Zaśmiał się i skinął głową na znak, że się zgadza.
- Oglądałem telewizor, gdy ktoś zadzwonił do drzwi. Otworzyłem i zobaczyłem chłopaka z tobą na rękach, zamieniliśmy pare zdań w których mi wszystko wyjaśnił. Powiedziałem gdzie masz pokój, zaprowadził cię tam i na to wygląda, że cię przebrał - ostatnie słowo wypowiedział przez śmiech. - zaproponowałem mu, żeby został na noc, bo było już późno. - uśmiechnął się. - ale powiedział, że musi iść. Ale kazał mi przekazać ci żebyś sprawdziła bluzę. Okej pójdę zrobić nam śniadanie. - wyszedł z pokoju.
Skinęłam głową. Zerwałam się z łóżka i zgarnęłam bluzę. Przeszukałam kieszenie i znalazłam małą karteczkę, wzięłam ją i przeczytałam po cichu.

"Starałem się nie patrzeć jak cię przebierałem. Ale strasznie mnie kusiło. Wczoraj było cudownie. Mam nadzieję, że kiedyś to powtórzymy. Chciałem u ciebie zostać, ale chłopaki zaczęli by coś podejrzewać. Przyjde dziś do ciebie o 18. Wypożyczę jakieś filmy. Koniecznie zrób popcorn!
Niall xx. "

Na drugiej stronie był zapisany jego numer telefonu. Uśmiechnęłam się i odłożyłam karteczkę na biurko. Poszłam do łazienki. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Uwielbiam kiedy ciepłe strumyki wody spływają po moim ciele. Po około 10 minutach wyszłam spod prysznica, wzięłam miękki biały ręcznik i dokładnie wytarłam nim mokre ciało. Ubrałam na siebie krótką, kwiecistą, materiałową spódnice do tego dobrze dopasowaną, białą bluzkę na ramiączka. Włosy spięłam w niechlujnego koka. Zrobiłam lekki makijaż i byłam gotowa do zejścia na dół do braciszka, który gotuje śniadanie. Ymm... jestem bardzo głodna. No więc przejrzałam się w lustrze umieszczonym na drzwiach do mojej garderoby. Poczułam jakiś cudowny zapach. On robi naleśniki! Wybiegłam z pokoju. Prawie zabiłabym się na schodach. Wpadłam do kuchni, Troy właśnie nakładał naleśniki na talerz i polewał je polewą czekoladową. Usiadłam na krześle. Wzięłam widelec i zaczęłam jeść. Podsunął mi talerz pod nos to co mniałam zrobić? Patrzeć się albo wyrzucić? Nie. Sięgnęłam jeszcze do szafki za mną i wyciągnęłam tabletkę na ból głowy. Yhh... ten ból jest okropny, ale na pocieszenie mam pyszne naleśniki. Wrzuciłam lek do ust i popiłam moim ulubionym sokiem pomarańczowym z jedną kostką lodu. Zamieniłam pare zdań z braciszkiem.
- Zaraz ide do Camille, muszę z nią pogadać. Byłabym ci bardzo wdzięczna, gdybyś dzisiaj spał na przykład u Rayan'a. Proszę cię. - zrobiłam minę szczeniaczka. 
- Okej. Babskie piżama party? - zapytał najwidoczniej z rozbawieniem. - No dobra i tak miał robić "impreze"urodzinową jutro. Więc pójde dzisiaj. - posłał mi szczery uśmiech.
- Jesteś kochany - powiedziałam wstając od stołu po skoczonym posiłku. Skoczyłam jeszcze na górę do mojej łaźenki umyć szybko zęby. Po skończonej czynności wyszłam z pomieszczenia do pokoju. Złapałam torebkę, wsadziłam do niej klucze, telefon i karteczkę położoną wcześniej przeze mnie na biurku. Musiałam mieć jakiś dowód. Na pewno by mi nie uwierzyła, choć jesteśmy przyjaciółkami odkąd skończyłyśmy 5 lat. Ale cóż. Założyłam jeszcze mały wisiorek w kształcie serduszka, który dostałam od mamy jak byłam mała i poszłam w kierunku schodów. Troy oglądał telewizje. Rzuciłam tylko któtkie "pa" i opóściłam progi naszego domu. Nie minęło pare sekund, a już pukałam do drzwi mojej przyjaciółki. Otworzyła mi jej rodzicielka. Na powitanie szeroko się uśmiechnęła i gestem ręki zaprosiła mnie do przytulnego mieszkania. 
- Dzień dobry pani. Jest Camille?
- Kochanie ona jeszcze śpi, ale idź ją obudź. Pora żeby wstała już jest 10.30 chyba wystarczy wylegiwania 
się. - jej mama jest taka miła.
Skinęłam głową. Zawsze, mówiła do mnie kochanie, słoneczko czy skarbie. To takie urocze. Ruszyłam w stronę schodów ba piętro, gdzie znajduje się pokój tego lenia. Po cichu otworzyłam drzwi i weszłam do pokuju. Podeszłam do niej i tak jak w tej bajce "Shrek" złapałam ją za ramiona i potrząsałam nią. Ta natychmiat otworzyła oczy i zaczeła przeklinać. Głowę zarzuciłam do tyłu i zaczełam się śmiać. Uderzyła mnie w ramie. Pomasowałam "bolące" miejsce. 
- Wyjdź stąd! Chce spać! - Powiedziała opadając na poduszkę. 
- No okej. Jeżeli nie chcesz wiedzieć co się wczoraj działo to pa! - Powiedziałam otwierając drzwi.
- Opowiadaj! - krzyknęła siadając po turecku na łóżku i poklepała miejsce koło siebie, bym usiadła.
Jak ona to robi, że w jednej sekundzie jest na mnie zła i śpiąca, a w drugiej ciekawska i rozbudzona? Czy to normalne? Nie wydaje mi się. Usiadłam na wyznaczone miejsce i wszystko z najmniejszymi szczegółami jej opowiedziałam. 
- Hahaha - zmrużyła oczy - Żartujesz ze mnie.
- Nie. - wyciągnęłam karteczkę i podałam jej. Czytała widocznie z rozbawieniem - czy wydaje ci się, że żartuje? - podniosłam jedną brew do góry.
- O matko! całowałaś się z nim i cię rozbierał! - wykrzyczała na całe gardło. Głośniej się nie dało?! - i co? co zamierzacie dzisiaj robić? - poruszała zabawnie brwiami. Teraz to ja ją walnęłam tylko, że w tył głowy. - Ałć?! - złapała się za głowę.
- A jak myślisz. Będziemy oglądać film. - ostatnie słowa powiedziałam powoli i wyraźnie. - A co się wczoraj działo pod moją nieobecność? 
- A wiesz rozmawialiśmy, śmialiśmy się, piliśmy i tańczyliśmy. Harry cały czas zastanawiał się gdzie jesteś i rozglądał się za tobą. Widać, że mu się podobasz. - Nabrała powietrza. - Ej! ciekawe jak zareaguje, gdy się dowie, że ty i Niall no wiesz... - uniosłam brwi - jesteście razem.
- Niedorozwinięty człeku! my nie jesteśmy razem! - podniosłam głos. - Debil - powiedziałam cicho. Żeby nie słyszała. Nagle poczułam poduszkę na mojej twarzy.
- To za debila, a to... - dostałam znów - za niedorozwiniętom!
No dobra może i mi się należało. Zamieniłyśmy jeszcze kilka zdań i zeszłyśmy na dół do kuchni. Jej mama już wyszła do pracy. Pracuje jako fryzjerka. Cami zrobiła bardzo trude do zrobienia śniadanie. Musiała aż podgrzać mleko w mikrofalówce i nasypać do miski płatków. Wow! najlepsza kucharka świata. Ja napiłam się soku. Gdy tylko skończyła swój posiłek, wsadziła naczynia do zmywarki i pobiegła na górę przebrać się. Podeszłam do urządzenia "produkującego" lód, wzięłam dwie kostki zsmrożonej wody i wrzuciłam je do mojego napoju. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. Była 13.45. Biorąc ostatni łyk do pomieszczenia weszła dobrze znana mi dziewczyna, informując mnie o tym, że możemy iść do mnie. Zamknęła dom i po chwili siedziałyśmy u mnie na kanapie w salonie. Jak to dziewczyny cały czas plotkowałyśmy. Co chwilę musiałam iść do kuchni po coś do jedzenia. Była już chyba późna godzina, ale pomyślałam, że do jego przyjścia jeszcze dużo czasu. Włączyłyśmy 4fun.tv akurat leciały hity tygodnia. Trafiłyśmy na miejsce 4. Moim zdaniem to najlepszy kanał muzyczny. Na drugim miejscu wylądowała nasza ulubiona piosenka "Can We Dance" zespołu The Vamps. Wskoczyłyśmy na kanapkę, zaczęłyśmy skakać i śpiewać. Po skończonej piosence opadłyśmy zmęczone. Yhh... reklamy. W pokoju było duszno, wiec otworzyłam drzwi na taras. Niech trochę się wywietrzy. Rozmawiałyśmy chwilę i zabrzmiał dzwonek do drzwi. Popatrzyłam na zegarek - 18.06 - cholera! Jednak nie tak dużo czasu jak myślałam. Poprosiłam Camille, aby szybko to trochę ogarnęła. Ja "spokojnie" podeszłam do drzwi. Złapałam metalową klamke i nacisnęłam ją w dół. Pociągnęłam drewniane drzwi do siebie i ujrzałam szeroko uśmiechniętego blondyna. W rękach trzymał pare filmów, zapewne z wypożyczalni. Odwzajemniłam uśmiech.


                        ---------
                           -----

Hej wam. Mamy 3 rozdział. Myślę, że przypadnie wam do gustu. Moim zdaniem jest dosyć długi. Zmęczyłam sie pisząc go :) Za niedługo powinien pojawić się nowy :D 
Kurde kończą się ferie :( Trzymajcie się, paa <3

Mój twitter: @AloHA_HAHA_


                         Catty :*

czwartek, 23 stycznia 2014

Rozdział 2


Obudziłam się, usiadłam na łóżku po turecku i przeciągnęłam się. Wzięłam telefon do ręki,
odblokowałam ekran i zobaczyłam 9 godzinę. Szybko się zerwałam,
wyszłam z pokoju i ruszyłam w stronę kuchni. Z moim szczęściem nie wyrobie się na 11.
Walizki jeszcze stały, więc jeszcze nie pojechał. Weszłam do kuchni i zastałam
tam Troy'a i jego kumpla. Troszkę się zawstydziłam,
 gdyż byłam w samej piżamie, ale cóż. Jedli śniadanie.
   - Smacznego - powiedziałam wyciągając mleko z lodówki
   - Dzięki -  powiedzieli chórkiem 
  - Kiedy wyjeżdżacie? - powiedziałam biorąc łyżeczkę do buzi. - Zaraz wychodzę z Cami do Centrum.- widziałam jak twarzy Rayan'a pojawił się delikatny uśmieszek.
   - Za chwilę powinni być jego rodzice - powiedział wkładając miski do zmywarki.
Kiwnęłam głową, zjadłam szybko śniadanie i pobiegłam do pokoju. Dzisiaj było trochę zimniej niż
wczoraj. Podeszłam do szafy, wybrałam zestaw na dziś i poszłam do łazienki.
Ubrałam się, zrobiłam lekki makijaż, wzięłam jeszcze telefon i kluczyki z szafki.
Zeszłam na dół. Chłopaków już nie było. Wyszłam z domu, zamknęłam go i skierowałam się
do domu Camille. Jej mama kazała zaczekać mi w salonie. Moja
przyjaciółka oszczędziła mi czekania i zeszła gotowa do pomieszczenia, w którym siedziałam.
   - Hej - obdarzyła mnie uśmiechem i podążyła w kierunku korytarza.
   - Hej - odwzajemniłam uśmiech i poszłam w jej ślady.
Wyszłyśmy z domu, pokierowałyśmy się na mój podjazd, wsiadłyśmy do mojego pojazdu
i ruszyłyśmy w stronę Centrum Handlowego. Po drodze zahaczyłyśmy
o Starbucksa. Zamówiłyśmy dwie kawy i usiadłyśmy przy stoliku.
Nagle poczułam jak coś wibruje w mojej kieszeni.
Wyciągnęłam telefon, przejechałam palcem po ekranie i nacisnęłam opcję "otwórz",
by odczytać wiadomość od... Nieznany numer?

"Spotkajmy się w klubie East Bloc. Dzisiaj o 20.
 Harry xx"

Skąd on ma mój numer? A no tak wczoraj mu dałam. Zupełnie zapomniałam.
Cami dziwnie się na mnie popatrzyła.
   - Co jest? Idziemy? - zapytała wstając od stolika.
   - Jasne idziemy - również wstałam i obie ruszyłyśmy w stronę wyjścia.
Wyszłyśmy z budynku i powędrowałyśmy do mego pojazdu. Weszłyśmy i ruszyłyśmy.
Zastanawiałam się czy iść dzisiaj do tego klubu. Czy chce tam iść?
Nie wiem. Z pewnością nie sama. Może zaproponuje wspólne wyjście
Camille? A może nie ma ochoty? Może ma jakieś plany?
   - Cami... - ciągnęłam ona spojrzała na mnie wzrokiem "Co?" - Pójdziesz ze mną... yy... dzisiaj
do klubu? Harry chce się spotkać - oznajmiłam
   - Yyy... nie no spoko. Tylko... jaki Harry?
A no tak przecież jej nic nie powiedziałam. Boję się jej reakcji,
ona jest wielką fanką 1D. A jak zacznie świrować?
   - Harry Styles. Tak to ten z One Direction. - wypaliłam.
   - Aaaaaa....! Ale jak jakim cudem? - krzyknęła
   - No bo wczoraj mieli "próbę" taneczną w klubie z Danielle i ja się do nich dołączyłam - powiedziałam w skrócie z uśmiechem na twarzy - to co idziemy?
   - Tak, tak, tak! - mało co się nie popłakała. - Tylko w co się ubiorę! A czekaj jedziemy na zakupy.
Jechałyśmy jeszcze około 10 minut i zajechałyśmy na wolne miejsce parkingowe.
Wysiadłyśmy, wzięłyśmy torebki z tylnego siedzenia i ruszyłyśmy w stronę głównego
wejścia do galerii. Pochodziłyśmy po wielu sklepach. Cami była cała obkupiona, a ja kupiłam sobie
tylko zestaw "dresowy". Myślę, że znajdę coś więcej. No nareszcie! Coś dla mnie.
O tak. Kupuję. Znalazłam jeszcze do tego buty i ja już swoje mam.
Chodziłyśmy jeszcze dosyć długo i wróciłyśmy do domu z powrotem.
Była godzina 17.03 jak przekraczałam próg mego domu. Zostawiłam dzisiejsze
zakupy na kanapie w salonie i poszłam do kuchni zjeść coś na obiad. Podgrzałam sobie
pierogi, zjadłam je i złożyłam brudny talerz do zmywarki. Złapałam torby z zakupami i poczłapałam do mojego pokoju. Postanowiłam zacząć się przygotowywać. Znając mnie nie wyrobie się.
Widniała 17.30 na zegarze. Poszłam do łazienki, rozebrałam się i weszłam pod prysznic.
Bardzo długo przesiaduję pod ciepłym strumieniem wody. Wyszłam po jakiś 40 minutach,
okryłam moje ciało białym ręcznikiem i wyszłam z łazienki.
Zabrałam nowo kupione ciuchy i przebrałam się w nie. Zanim to zrobiłam była 18.30 na ekranie
mojego telefonu. Z toreb wyciągnęłam nowo kupione ubrania i oraz
z pudełka wyciągnęłam buty. Były cudowne. Jednym ruchem zrzuciłam z siebie
ręcznik, ubrałam na siebie sukienkę i zasunęłam suwak. Poszłam do łazienki,
zrobiłam makijaż, spojrzałam na zegarek. 19.17. Jasna cholera! Jak torpeda wybiegłam z łazienki łapiąc
szpilki. Zbiegłam na dół kierując. Założyłam obuwie i spojrzałam na mój strój w lustro
stojące w korytarzu. Wybiegłam z domu, zamknęłam go i ruszyłam w stronę
domu mojej przyjaciółki. Weszłam po schodkach, podeszłam do drzwi i zapukałam.
Wiał delikatny, zimny wiatr. Na co na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Za mną pojawiła się taksówka, którą zapewne zamówiła Camille. Po chwili drzwi otworzyła pięknie ubrana, drobna dziewczyna z którą dzisiaj zamierzam się świetnie bawić. Nie powiedziała nic tylko złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła w stronę stojącego na drodze pojazdu. Dziewczyno nie goń tak! Zabijesz mnie! Jak ty masz baletki to nie znaczy, że ja mam! Wreszcie puściła moją rękę. Dobiegłyśmy do samochodu, otworzyła drzwi i wpadła do niego. Rozejrzałam się, ale znów poczułam czyjąś rękę na mojej. Ten ktoś pociągnął mnie do wozu. Gdy tylko wygodnie usiadłam, odwróciłam głowę w stronę przyjaciółki. Rzuciłam na nią wzrokiem.
   - Do klubu East Bloc. - rzuciłam pośpiesznie do kierowcy odwróconego w naszą stronę. 
Skinął głową w moją stronę.
   - Co ty masz taką minę? - przekręciła głowę delikatnie w bok. - Coś się stało?
   - Denerwuję się trochę przed spotkaniem z Harry'm. - napotkałam pytający wzrok przyjaciółki.
   - Nie no nie mogę! Pocałował cię! - wydarła się na co szybko zakryłam jej usta ręką.
   - Nie, nie, nie! Nie pocałował mnie. - oznajmiłam - Ale chciał - powiedziałam cicho, spuszczając głowę.
Otworzyła usta, a oczy otworzyła szerzej. Najwidoczniej usłyszała. 
   - Co w tym złego? - uniosła jedną brew do góry - Och bardzo dziękuję - powiedziała zwracając się do kierowcy i podając mu właściwą ilość pieniędzy za naszą podróż.
   - Yhh... porozmawiamy na ten temat jutro, bo dzisiaj zamierzam się zabawić! - Machnęła ręką i wysiadłyśmy z samochodu. 
Podeszłyśmy do mięśniaków ubranych na czarno. Ci ochroniarze są przerażający.  Spojrzeli na nas od stup do głów. Jeden gestem ręki wskazał byśmy weszły. No najwidoczniej wyglądamy nie groźnie. Weszłyśmy do pomieszczenia i od razu podeszłyśmy do baru by zamówić drinki. Zanim dostałam napój alkoholowy rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nigdzie nie było chłopaka. Usłyszałam stuknięcie szklanki, więc wróciłam znów wzrokiem na barmana.
   - Dziękuję
Uśmiechnął się szeroko. Odwzajemniłam uśmiech i poprawiłam się na wysokim krześle. Oparłam się na łokciu. Popatrzyłam na drinka, podniosłam i zamoczyłam usta w nim. Odłożyłam szklankę na blat. Cami już zdążyła wyrwać jakiegoś kolesia i pewnie się teraz z nim liże w ciemnym korytarzu. Poczułam czyjeś duże dłonie znajdujące się na moich biodrach. Domyślam się kto to jest. Odwróciłam się na wysokim krześle. 


                                                                     -----------------
                                                                           --------

No nareszcie napisałam rozdział. Trudno było ale najważniejsze, że już JEST!
Ja już siedzę na tyłku. MAM FERIE!!!! jejku. 
Jeżeli przeczytałeś/łaś skomentuj proszę. Dla ciebie to parę sekund, a dla mnie wielka motywacja do dalszego pisania tego opowiadania.

Czytasz = Komentujesz

Catty <3







czwartek, 9 stycznia 2014

Przepraszam

Niestety rozdział pojawi się dopiero na moich feriach zimowych. Mam szlaban :(  Nie radze sobie w szkole z niemieckim, biologią i geografią. Chyba, że postaram się napisać rozdział na telefonie. Ale nic nie obiecuje. Jeszcze raz przepraszam :/