Szłam najciszej jak tylko potrafiłam, cały czas rozglądając się.
Muzyka stawała się coraz głośniejsza. Nie ukrywam, bałam się.
Drzwi do sali były uchylone. Byłam coraz bliżej i coraz bardzie się bałam.
Jeszcze trzy kroki. Nagle ktoś złapał mnie w tali,
a ja zaczęłam krzyczeć w niebo głosy.
Muzyka stawała się coraz głośniejsza. Nie ukrywam, bałam się.
Drzwi do sali były uchylone. Byłam coraz bliżej i coraz bardzie się bałam.
Jeszcze trzy kroki. Nagle ktoś złapał mnie w tali,
a ja zaczęłam krzyczeć w niebo głosy.
- Spokojnie już, spokojnie. To tylko ja Dan! - Powiedziała, a ja tylko odetchnęłam z ulgą.
- Matko Boska! Nie strasz mnie tak! - wykrzyczałam łapiąc się za głowę.
Muzyka przestała grać. Jeżeli Dan jest ze mną to kto jest na sali?
Nie zdążyłam dobrze zadać sobie tego pytania,
a z sali wybiegł chłopak.
Nie zdążyłam dobrze zadać sobie tego pytania,
a z sali wybiegł chłopak.
- Dan! Nic ci nie jest? - pokiwała przecząco głową, a zaraz zobaczyłam,
że wzrok chłopaka spoczywał na mnie - Cześć. Jestem Liam - wyciągnął w moją stronę rękę.
że wzrok chłopaka spoczywał na mnie - Cześć. Jestem Liam - wyciągnął w moją stronę rękę.
- Hej. Jestem Melanie. - uścisnęłam delikatnie jego dłoń,
a po sekundzie w sali wypadło 4 chłopaków.
- Uważaj. Już nie będziesz miała spokoju - Dan pochyliła się do mnie i powiedziała po cichu.
Chłopaki ustawili się w rządku jak, prócz Liam'a. Stanął przed nimi.
- To jest Zayn - wskazał na mulata - To Louis - powiedział
wskazując gościa z marchewką w ręku - To Niall - wskazał na blondyna.
- To ty pewnie musisz być Harry - powiedziałam patrząc na lokatego,
a ten się uśmiechnął - Jestem Melanie - powiedziałam z uśmiechem
i podałam wszystkim dłoń.
i podałam wszystkim dłoń.
- Skąd to wiedziałaś - spytał po chwili loczek
- Słyszałam coś o was. Macie nawet spoko piosenki - uśmiechnęłam się
- No wiec, przyszłaś potańczyć? - uśmiechnęła się Dan,
a ja kiwnęłam głową. - No to choć - machnęła
ręką w swoją stronę - próbuję ich czegoś nauczyć od ponad godziny.
- Dobra, tylko się przebiorę - powiedziałam i odeszłam.
Poszłam do mojej garderoby. Klub był ogromny.
Każda instruktorka ma własną garderobę.
Tak właściwie to jest nas tylko dwie, ale szczegół. Nie były nie wiadomo jak duże,
ale zawsze coś. Wyciągnęłam luźną, długą bluzkę na ramiączka oraz czarne materiałowe
spodnie. Zawsze tańczyłam boso. I to się nie zmieniło.
Ubrałam się i spięłam włosy w niechlujnego koka. Jeszcze tylko przejrzałam się ostatni raz
w lustrze i byłam gotowa. Wyszłam o szłam długim korytarzem, aż do
szklanych drzwi prowadzących na salę.
Weszłam i popatrzyłam chwilę jak tańczą. Szczerze? Tańczą marnie. Bez obrazy.
Ruszyłam i dołączyłam do nich. Cały czas się śmiałam. Co chwilę ktoś lądował na podłodze.
***
Podeszłam do stolika, gdzie leżał mój telefon jak i telefony reszty.
Odblokowałam ekran widząc, że dostałam nową
wiadomość. Nacisnęłam przycisk "Otwórz" i przeczytałam wiadomość.
"Jak będziesz miała czas zadzwoń.
Troy xx"
Po co mam zadzwonić? Może coś mu się stało? Szukałam trochę zdenerwowana
numeru mojego braciszka. - Jest - krzyknęłam w myślach.
Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.
Za trzecim sygnałem odebrał.
- Hej Mel - powiedział spokojnym głosem
- Hej co jest? Czy coś się stało? - zapytałam z troską.
- No bo... yyy... wiesz... nie chciałem cię denerwować, ale tato dzwonił.
- Naprawdę? Co chciał? - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Przykro mi, ale... - zawahał się - wyjazd mu się przedłużył - posmutniałam
- No dobra. Dzięki, że zadzwoniłeś. Ja jeszcze nie będę wracała. Będę późno. Pa - Miałam się rozłączyć.
- Siostra czekaj. No bo Rayan zaproponował mi, żebym pojechał z nim i jego
rodzicami do ich domku na wsi. Mogę jechać? Proooszę - powiedział błagalnym głosem
- Hmmm... no niech będzie, ale bądź grzeczny. - uśmiechnęłam się
- Dzięki siostra jesteś najlepsza. Obiecuję, że będę grzeczny. Pa - rozłączył się.
Usiadłam na ławce, podkuliłam nogi do klatki
piersiowej i schowałam głowę pomiędzy kolana. Nagle ktoś podszedł i usiadł
na ławce zaraz koło mnie.
- Co się stało? - spytał lokowaty.
- No bo widzisz. Mój ojciec co chwile wyjeżdża w delegację. A ja zostaję sama z moim
młodszym bratem. Boję się, że coś mu się stanie, mnie przy nim nie będzie lub nie będę
umiała mu pomóc. Boję się też o ojca, że go stracę. - zanim wypowiedziałam
ostatnie słowa on mnie przytulił.
- Wszystko będzie dobrze. A mama? - nagle łzy zaczęły spływać mi po policzkach, które zaraz
przetarł swoimi kciukami.
- Mama nie żyje. Umarła gdy miałam 4 lata. - pociągnęłam nosem.
a ja kiwnęłam głową. - No to choć - machnęła
ręką w swoją stronę - próbuję ich czegoś nauczyć od ponad godziny.
- Dobra, tylko się przebiorę - powiedziałam i odeszłam.
Poszłam do mojej garderoby. Klub był ogromny.
Każda instruktorka ma własną garderobę.
Tak właściwie to jest nas tylko dwie, ale szczegół. Nie były nie wiadomo jak duże,
ale zawsze coś. Wyciągnęłam luźną, długą bluzkę na ramiączka oraz czarne materiałowe
spodnie. Zawsze tańczyłam boso. I to się nie zmieniło.
Ubrałam się i spięłam włosy w niechlujnego koka. Jeszcze tylko przejrzałam się ostatni raz
w lustrze i byłam gotowa. Wyszłam o szłam długim korytarzem, aż do
szklanych drzwi prowadzących na salę.
Weszłam i popatrzyłam chwilę jak tańczą. Szczerze? Tańczą marnie. Bez obrazy.
Ruszyłam i dołączyłam do nich. Cały czas się śmiałam. Co chwilę ktoś lądował na podłodze.
***
Podeszłam do stolika, gdzie leżał mój telefon jak i telefony reszty.
Odblokowałam ekran widząc, że dostałam nową
wiadomość. Nacisnęłam przycisk "Otwórz" i przeczytałam wiadomość.
"Jak będziesz miała czas zadzwoń.
Troy xx"
Po co mam zadzwonić? Może coś mu się stało? Szukałam trochę zdenerwowana
numeru mojego braciszka. - Jest - krzyknęłam w myślach.
Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.
Za trzecim sygnałem odebrał.
- Hej Mel - powiedział spokojnym głosem
- Hej co jest? Czy coś się stało? - zapytałam z troską.
- No bo... yyy... wiesz... nie chciałem cię denerwować, ale tato dzwonił.
- Naprawdę? Co chciał? - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Przykro mi, ale... - zawahał się - wyjazd mu się przedłużył - posmutniałam
- No dobra. Dzięki, że zadzwoniłeś. Ja jeszcze nie będę wracała. Będę późno. Pa - Miałam się rozłączyć.
- Siostra czekaj. No bo Rayan zaproponował mi, żebym pojechał z nim i jego
rodzicami do ich domku na wsi. Mogę jechać? Proooszę - powiedział błagalnym głosem
- Hmmm... no niech będzie, ale bądź grzeczny. - uśmiechnęłam się
- Dzięki siostra jesteś najlepsza. Obiecuję, że będę grzeczny. Pa - rozłączył się.
Usiadłam na ławce, podkuliłam nogi do klatki
piersiowej i schowałam głowę pomiędzy kolana. Nagle ktoś podszedł i usiadł
na ławce zaraz koło mnie.
- Co się stało? - spytał lokowaty.
- No bo widzisz. Mój ojciec co chwile wyjeżdża w delegację. A ja zostaję sama z moim
młodszym bratem. Boję się, że coś mu się stanie, mnie przy nim nie będzie lub nie będę
umiała mu pomóc. Boję się też o ojca, że go stracę. - zanim wypowiedziałam
ostatnie słowa on mnie przytulił.
- Wszystko będzie dobrze. A mama? - nagle łzy zaczęły spływać mi po policzkach, które zaraz
przetarł swoimi kciukami.
- Mama nie żyje. Umarła gdy miałam 4 lata. - pociągnęłam nosem.
- Oj przepraszam naprawdę. To przeze mnie płaczesz. - powiedział spuszczając głowę.
- Nie no coś ty. Nie twoja. Nie wiedziałeś przecież. - podniosłam palcami jego podbrudek i popatrzyłam w jego zielonki.
Utonęłam. Jakie on ma piękne oczy. Mogłabym patrzeć w nie godzinami, dniami... Czekaj, czekaj co ja gadam! Nie! Wczale mi się nie podobają. Nie moge się zakochać. Może i jest przystojny, on nie może być ze mną. Przecież on jest sławny. Ma fanów na całym świecie. On może mieć każdą. Zaczął przybliżać swoje usta do moich. Nie ja nie moge. Spuściłam głowę i się odsunęłam. Lecz zaraz wstałam i przyłączyłam się do reszty tanecznym krokiem. Po chwili Harry uczynił to co ja. Dlaczego on mnie chciał pocałować? Podobam mu się? To są pytania na, które odpowiedzi nie znałam.
***
Chciałam zobaczyć, która godzina. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie w garderobie. Była 22. Byłam wykończona.Wzięłam moje wcześniejsze ciuchy i poszłam do łazienki. Weszłam pod prysznic. Po 10 minutach wyszłam. Wzięłam ręcznik, wytarłam krople spływające po moim ciele i ubrałam się. Weszłam do większego pomieszczenia. Tam ujrzałam siedzącego na kanapie Hazze. - Co ty tutaj robisz? - zmrurzyłam delikatnie oczy
- Czekałem na ciebię - delikatnie się uśmiechnął - chciałem cię przeprosić.
- Ale za co? - zdziwiłam się
- Za to co chciałem zrobić - obrócił głowę w bok
- Dobra wszystko okej. A teraz cię bardzo przepraszam. Spieszę się do domu.
- Nie okej. Dasz mi swój numer? - zapytał błagalnym głosem.
Wzięłam z biurka wizytówkę i mu ją podałam. Uśmiechnęłam się i wyszłam z garderoby. Na korytarzu siedziała Danielle. Popatrzyłam na nią, a ona zaraz wiedziała o co mi chodziło. Odpowiedziała mi kiwnięciem głowy. Po czym pewnym krokiem ruszyłam w stronę samochodu. Wsiadłam do niego i ruszyłam. Po około 20 minutach wjechałam na podjazd. Weszłam do domu i zobaczyłam walizki w przedpokoju i śpiącego Troy'a w salonie na kanapie. Podeszłam do szafki i wyjełam z niej koc. Otuliłam nim go i poszłam do pokoju. Przebrałam się, zmyłam makijaż i weszłam pod cieplutką kołdrę. Zamknęłam oczy i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
-----------------
--------
Hejka. Rozdział pisany na szybko. Ale myślę, że jest spoko. Następny rozdział powinien być trochę dłuższy.
Catty :*

.jpg)



.jpg)
.jpg)
.jpg)